piątek, 20 stycznia 2017

The HOLLIES - For Certain Because



Ever since I was a young man, people tried to get at me
Tried to bring  me down and hurt me,
And I’m losing

For Certain Because
The HOLLIES
1966

gatunek: pop-rock, jangle pop, folk-rock, lush pop,
najlepszy numer: Pay You Back With Interest
best moment: harmonie w wyciszeniu Stop! Stop! Stop!

What’s Wrong With the Way I Live * Pay You Back With Interest * Tell Me To My Face * Clown * Suspicious Look In Your Face * It’s You * High Classed *  Peculiar Situation * What Went Wrong * Crusader * Don’t Even Think About Changing * Stop! Stop! Stop!

*** i 3/4


Na papierze wszystko zdaje się iść w yśmienitą stronę. Po pierwsze wszystkie piosenki są nareszcie podpisane przez trójkę Clarke/Hicks/Nash. Po drugie, zespołowi Hollies najwyraźniej zaczęło uwierać to,  że popadł w pewien manieryzm stylistyczny, z tymi rozpoznawalnymi na kilometr trójgłosami i treblowatą gitarą, postarał się zatem wyraźnie rozszerzyć pole rażenia. I co? Mimo najszczerszych chęci, znowu tylko trzy i czy czwarte… Dokładnie tyle gwiazdek ile jest na płycie naprawdę świetnych utworów. Tę ćwiartkę odejmujemy albo za to, że Stopstopstop powiela materiał singlowy, albo za pewnego rodzaju skazę na utworze It’s You, o której za chwilę.

Już na drugi rzut oka, zanim nawet wprawimy w łopotanie (zak-łopotanie?) ucho, zaczynają pojawiać się wątpliwości. Tylko 12 piosenek udało się im wyciągnąć z maszyny losującej hity? I jakoś – wiadomo, poza Stopstopstopem i może Interestem – niespecjalnie weszły one do jakowychś annałów classic rocka, weszłyn’t? 

Odpowiedź przynosi może nie do końca wiatr, ale już pierwsze pobieżne przesłuchanie – okazuje się, że to właśnie piosenki z wąsko pojętego wspomnianego w opisie na okładce „idiomu Hollies” bronią się najlepiej. (Co ważne, niestety nie wszystkie z nich). Natomiast z czterech zawartych na płycie piosenek zupełnie bez harmonii wokalnych (ale jak to? - pytajo zatrwożeni działacze PZPNu), jako tako broni się tylko dość wdzięcznie zaśpiewana przez Nasha Tell Me To My Face. Reszta to ciągle dość ładne melodie, na które –  wyraźnie nas siłę – dokładany jest udziwniony kontur aranżacyjny, który tak naprawdę odciąga od tej melodyjności (największej przecież siły zespołu) uwagę i skazuje te utwory na zapomnienie. Wystarczy posłuchać nabumbanych trąb w What Went Wrong i wszystko ciemne.

Do tego, jak wspomniałem kilka minut temu w nawiasie, nie bardzo udały się też niektóre piosenki napisane według sprawdzonej recepty, na której przypominamy o dziwo bardzo wyraźnym charakterem pisma stoi co następuje: „staniecie we trzech przy mikrofonie jednym i nagracie utwór dany, a potem niewielką sztutrzkę aranżacyjną dodacie i już przebój nash!” Wygląda na to, że i w Suspicious Look,  Peculiar Situation, i w Think About Changing, i po prawdzie także w It’s You zabrakło tego drugiego elementu, jakiejś wartości dodanej, jakiegoś HOLLIES PLUSA, który by przeniósł sprawnie sharmonizowaną podstawę na wyższy poziom. Z tych czterech najbardziej tradycyjnych utworów na płycie najlepiej wypada  Peculiar Situation, dzięki (w miarę) ognistemu refrenowi, no i przede wszystkim It’s You przez bardzo dobitną i kompletną melodię. Ale te utwory, w których to HOLLIES PLUS naprawdę słychać, naprawdę są o niebo (a nawet może dwa) lepsze.

Oto otwierający W W W t W I L, zwarty i żarliwy, w którym wystarczyło ożywić trójgłosy bandżem i już. A już kolejny Pay You Back With Interest, dzięki bardzo dorzecznym zmianom metrum, sprawia wrażenie niemal mini-suity, choć od zwykłej popowej błahostki dzieli go jeden prosty pomysł. No i Stop! (x3), w którym z bandżem nie ma żartów, bo może za uszy z klubu wyrzucić! W sumie For Certain Because (w wolnym tłumaczeniu: „dlaczego?”, w szypkim tłumaczeniu: „bo tak tego!”) może służyć jako materiał poglądowy na temat tego czym różni się utwór, w którym palce maczała muza, od tego w którym nie. Oczywiście w pełni subiektywnie, hahaha!

Pełna zasieków recenzencka ścieżka musiała doprowadzić nas do utworu najbardziej na płycie kontrowersyjnego – malowniczego Crusadera. Owszem, tym razem wszystkie smaczki aranżacyjne wydają się być służebne do skrzętnie snutej opowieści. Trudno powiedzieć co się tym razem nie udało (Starostin nie znosi tego numeru i ma go na niebiesko), ale utwór wygląda na trochę wykalkulowany („tu ich kurcze wzruszymy!”) i na puszony z lekka (a także oczywiście na buchodonozorowany).

Jak by nie było, że użyję mojego ulubionego pustego frazesu (pasuje do Crusadera, wypalył złośliwie), to kolejny album Hollies który dowodzi, że sympatycznemu (szczerze uwielbiam) zespołowi nie starczało niestety geniuszu nawet na połowę płyty. Co więcej, niektóre utwory na Bikozie, nawet z tych lepszych, niosą ziarna poważniejszych problemów, które miały narosnąć w późniejszym okresie – WWWtWIL otworzyło drzwi dla nadużywanego zwłaszcza w roku 1968 bandża, High Classed był pierwszą z serii przeinterpretowanych marszowatych,  pseudowodewilowych stylizacji, a i w It’s You słychać ziarno wycyzelowanych do bólu popowych cukierków z przełomu dekad. No nie postawię tej płyty, tak jak niektórzy fani zespołu, w jednym rzędzie z Rubber Soulem

(za to obiecuję, że następny album dostanie więcej gwiazdek niż przysłowiowe trzy i czy (śmiech))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Autor zastrzega sobie możliwość usuwania komentarzy wulgarnych lub niemerytorycznych w trybie natychmiastowym